poniedziałek, 29 października 2012

Kozi Wierch

Kozi Wierch (słow. Kozí vrch, 2291 m n.p.m.) - mieści się w Tatrach Wysokich. Jest najwyżej umiejscowionym szczytem znajdującym się w całości po polskiej stronie. Kozi Wierch góruje pomiędzy Doliną Pięciu Stawów Polskich a Doliną Gąsienicową. Precyzyjniej pomiędzy dwiema dolinkami wiszącymi: Dolinką Kozią i Dolinką Pustą. Wzdłuż tej grani biegnie szlak turystyczny wskazywany jako Orlą Percią.
Szczyt Koziego Wierchu mieści się pomiędzy Zamarłą Turnią (2179 m) i Czarnymi Ścianami (2242 m). Od Zamarłej Turni odrywa go Kozia Przełęcz (2137 m), a od Czarnych Ścian Przełączka nad Dolinką Buczynową (2225 m n.p.m.). Długa, północno-wschodnia grań Koziego Wierchu zwana jest Kozim Murem. Ostatnia wznosząca się w nim turnia to Buczynowa Strażnica (2242 m), górująca nad Dolinką Buczynową. Z grani tej opada na stronę Koziej Dolinki Rysa Zaruskiego. Na północnym zachodzie, patrząc od najwyżej położonego wierzchołka, znajdują się trzy skaliste kulminacje Kozich Czub (kolejno od południowego wschodu: 2263 m, 2256 m i 2239 m). Są one odseparowane od głównego szczytu Kozią Przełęczą Wyżnią (2240 m).

Kozi Wierch


Z północnej strony masyw spływa około 210 m skarpowymi ścianami do Koziej Dolinki (górne piętro Doliny Gąsienicowej). Urwiska te od wschodu ogranicza Żleb Kulczyńskiego, a od zachodu - północno-wschodnim żlebem Koziej Przełęczy. Pomiędzy żlebami mieści się Filar Leporowskiego, na którym zginął w 1929 Jerzy Leporowski. Natomiast południowo-zachodnie ściany Koziego Wierchu i Kozich Czub opadają do Pustej Dolinki. Strome zbocza i ściany są wyjątkowym miejscem dla wspinaczy. Rozplanowano tutaj wiele tras wspinaczkowych o zróżnicowanym stopniu trudności. Dla równowagi - południowo-wschodnie zbocze opada delikatnie (nachylenie ok. 30°) do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Jest ono całkiem szerokie, rozcięte kilkoma płytkimi żlebami. Najwybitniejszym z nich jest Szeroki Żleb. Centralna strefa pochylenia jest modelem starego stoku, nieprzeobrażonego przez lodowce.

Nazewnictwo szczytu związane jest z częstym pojawianiem się na zboczach szczytu pasących się stad kozic. Najczęściej można je zobaczyć na południowych, łagodniejszych zboczach Koziego Wierchu. Nazwa ta jest stosowana od bardzo dawna przez pasterzy wypasających w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. Jednakże pasterze z Doliny Gąsienicowej określali ten szczyt - Czarnymi Ścianami. Nazwa Czarne Ściany współcześnie odnosi się do sąsiedniego szczytu.

17 sierpnia 1867 roku odnotowano pierwsze wejście na Kozi Wierch. Dokonali tego Eugeniusz Janota wraz z Maciejem Sieczką. Jednakże przypuszczalnie już sporo wcześniej na górę od Doliny Pięciu Stawów Polskich wspinali się pasterze. Zimowe wejście odnotowano 3 kwietnia 1907 r. Należy ono do Mariusza Zaruskiego i Józefa Borkowskiego. Było to wejście narciarskie, w owych czasach jedno z największych osiągnięć w narciarstwie tatrzańskim. Mariusz Zaruski tak opisuje to wejście: "Z jednej strony posępna, czarna ściana Zawratowej Turni - lodowe wieńce i pióropusze zdobią jej rozpadliny, z drugiej zwały śniegowe Małego Koziego Wierchu o kształtach najfantastyczniejszych... Blisko przełęczy śnieg był tak twardy, że tylko z wielkim wysiłkiem, podpierając narty ostro kutymi kijami, zdołaliśmy na grań się wydostać."

Z Doliny Gąsienicowej a w tak na prawdę z Koziej Dolinki kierują dwa szlaki na Kozi Wierch : przez Kozią Przełęcz lub Żlebem Kulczyńskiego przez Przełączkę nad Buczynową Doliną. Jako ciekawostkę można podać, że Źleb Kulczyńskiego określony jest od nazwiska Władysława Kulczyńskiego, który wraz z Szymonem Tatarem przebył żleb w drodze na Kozi Wierch w roku 1893. Podejście od Żlebu Kulczyńskiego jest dosyć trudne. Szlak Orlej Perci jednoczący Kozi Wierch z Kozią Przełęczą jest silnie eksponowany, wymagający technicznie. Wymaga on specjalnej uwagi. Zaliczany jest do najtrudniejszych szlaków turystycznych w całych Tatrach.

W zimie wejście na Kozi Wierch wiedzie zboczem schodzącym do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Nie obejdzie się bez raków i czekanu. Należy jednak być bardzo roztropnym z powodów zwiększonego ryzyka występowania lawin - nade wszystko niepewny jest Szeroki Żleb. Zimowe dojścia na szczyt pozostałymi drogami jest bardzo niebezpieczne - stanowią one już poważne wycieczki o charakterze taternickim.

Jeżeli chodzi o faunę występującą na Kozim Wierchu należy wymienić: turzyca tęga, turzyca Lachenala i rogownica jednokwiatowa.

źródło: Kozi Wierch

Wycieczka na Bystrą (Tatry Zachodnie)

Głód gór...gorszy od zwykłego. Ciężko go nasycić, ciężko o nim nie rozmyślać. Pozbyć się go? Można na chwilę. Jednakże wraca niemal od razu. Na wielkim głodzie postanawiamy z Dorotą urzeczywistnić jeden z prześladujących nas od jakiegoś czasu celów - wyjść na Bystrą. Jednodniowy wypad. Poranna pobudka, szybki przejazd do Zakopanego przez Słowację. Meldujemy się z rana w Dolinie Chochołowskiej. Pogoda tak jak prawdziwe życie - niepewna i mglista.



Asfaltową szosą przemierzamy Dolinę Chochołowską. Nie ma co marudzić na asfalt, jest po prostu pięknie. Przed Polaną Chochołowską podążamy żółtym szlakiem w kierunku Ornaka. Jest wiele błota. Wielka wilgotność. W zasadzie w każdej chwili może zacząć padać. Jednak znajdujemy się na takim głodzie. że nie robi to różnicy. Nawet żwawo osiągamy do Iwaniackiej Przełęczy. Szlak kierował prawie przez cały czas lasem. Na przełęczy wyznaczymy kierunek na Ornak, czyli wymieniamy szlak żółty na zielony. Na szlaku pustki, nikogo do tej pory nie spotkaliśmy. Na Ornak prowadzą juz zakosy. Pokaźne podejście - powyżej 300 metrów do przejścia. No i w końcu pojawiają się skały. Dla mnie w Tatrach dotknięcie skały wyszukując pewnego chwytu to taka intymność pomiędzy mną a górami. Można powiedzieć, że sacrum... Na Ornaku nie miałem okazji jeszcze być i całkiem pozytywnie mnie zaskoczył. Przyjemnie się przechodzi cale jego pasemko od Suchego Wierchu Ornaczańskiego przez Ornak, Zadni Ornak, aż po Siwą Przełęcz. Ornak wznosi się na wysokość 1854 m.

Schodząc z Ornaku na chwilę wiatr przegania chmury. Odsłaniając , to co nas jeszcze dzisiaj czeka. Nie wiadomo, czy jest okazja na większe przejaśnienia. Chwila ta jednak nie trwa zbyt długo. Sporządzamy fotki, może dwa, może trzy. Wszystko wraca do stanu, do jakiego już przywykliśmy. Można to porównać do kina. Dziś, Ten co na szczycie wszystkich szczytów puszcza obrazy, zadecydował zaprezentować nam film z czarno-białej kolekcji. Aczkolwiek w zasadzie jest on wyłącznie szary i mglisty. Na Siwej Przełęczy czynimy przerwę na śniadanie. W górach to nawet najmniej złożona kanapka smakuje wybornie. Z resztą znajdujemy się na głodzie... Pożywienie może przecież dopisać życiu barw. Cieszmy się tą chwilą...

Czeka Nas mocniejsze podejście na Liliowy Karb. Który tylko na chwilę odsłonił nam swoje lico, gdy byliśmy na Siwej. Przy takiej mgle, centralna grań Tatr wyrasta niczym Atlantyda. Nie wiadomo czy to My do niej się przybliżamy czy ona do Nas. Zaczynamy wspinaczkę. Nie trwa ona zbyt długo. 15 minut, może 20... Na głównej grani " guzik" za przeproszeniem widać. Jest gorzej niż było. Nawet kozica zdziwiona jest, gdy wychodzimy z mgły. Nie odczuwa zagrożenie? Może sama poszukuje swojego stada?



Trawersujemy Liliowe Turnie. Droga jest dobrze zauważalna. Krok do kroku analogiczny. Nawet Liliowych Turni nie widać. Nie ma przepaści, nie ma niczego. Wymarzona pogoda dla osób z lękiem wysokości. Przybliżamy się do Bystrej Przełęczy. Już zaczyna się małe podejście. Dochodzimy do rozgałęzienia szlaków. Czerwony prowadzi przez Błyszcz do Pyszniańskiej Przełęczy. Niebieski doprowadzi nas na Bystrą, omijając łagodnie szczyt Błyszcza.
Od Bystrej Przełęczy jest około 300 metrów przewyższenia. Puls wzrasta, widoki w zasadzie bez zmian. Wchodzimy na Bystrą! Choć tak na prawdę nie wiele się zmienia. Euforia? Chyba zdziwienie, że to już. Kuriozalne wrażenie. Znasz swój cel, jednak go nie widzisz. Przychodzi moment, że nie wiesz jak blisko celu się znajdujesz. I niespodziewanie... jest po wszystkim. Na Bystrej nie ma nawet tabliczki. Nie ma bo, akurat nie ma. Jeśli chcemy możemy sobie siąść na kamieniu, popatrzeć na siebie. Coś się napić, może coś zjeść, zrobić fotki i spieprzać w dół.



A o samej Bystrej można powiedzieć, że jest najwyższym szczytem Tatr Zachodnich. Wznosi się na wysokość 2248 m n.p.m. Znajduje się po słowackiej stronie, około 600 metrów od kluczowej grani Tatr Zachodnich. Czyli również granicy polsko-słowackiej.
Ta ogromna wilgotność doprowadza do pojawienia się mżawki. Idziemy z Bystrej, na drodze stoi kozica. Następna zagubiona? Nawet nie wie (bo niby skąd ma wiedzieć?), że centralnie stanęła na szlaku. Jest może 6-7 metrów od nas. Wydaje się być niespokojną. W końcu Nas zauważa i mimo, że to jej teren skacze kilkanaście metrów w dół. Wystarczy, ażeby zniknąć nam z widoku. Schodzimy do rozgałęzienia szlaków. Postanawiam iść za potrzebą - za skałki. Niestety jak się następnie okazało, miejscówka została zajęta. Całe stado kozic, parę metrów od nas, za skałami załatwiało własne sprawy. Ja z jednej stronicy murku, one z przeciwległej. No i sobie tak na siebie patrzymy. Tak jakby głupi głupiego nigdy w życiu nie widział. Nie przejmują się moją obecnością. Muszę poszukać innego miejsca...

Trasa powrotna przebiega całkiem sprawnie. Szybko przybywamy do Siwej Przełęczy. Tutaj dla urozmaicenia wybierzemy do zejścia szlak czarny prowadzący przez Dolinę Starobociańską do Doliny Chochołowskiej. Na finał nieco uciążliwy asfalt i znajdujemy się na parkingu.

Bystra zaliczona, jednak bez powtórki się nie obejdzie. Zostaje duży niedosyt artystyczny. Piękne panoramy z najwyżej położonego szczytu Tatr Zachodnich nadal czekają na swój czas. Być może zimowy...

relacja  na  2beinspired.pl - Bystra