Powrót w Tatry. Gigantyczna tęsknota za widokiem skarpowych
wierzchołków, dołeczkowatych przełęczy i nieregularnych grani. Tatry
Wysokie są jak narkotyk. Nawet się nie obejrzysz a wpadniesz w ten
nałóg. Mała Wysoka jest dla mnie jak nowo przebyta droga wspinaczkowa
dla himalaisty. Z jednego prostego powodu - nigdy mnie tam jeszcze
stopy nie poniosły...
Który to już raz, ta sama procedura. Przedwczesna pobudka,
kilkugodzinna podróż w kierunku Zakopanego. Zmęczeni, jednakże żadni
wrażeń. Niewyspani jednakże pobudzeni.
Dolina Białej Wody - Polana Biała Woda
(Od lwej: Młynarka, Młynarz, Wysoka i Ciężki Szczyt oraz Rysy {częściowo
w chmurach} , Żabia Czuba oraz Mięguszowicki Szczyt Czarny)
Samochód zostawiamy w Łysej Polanie, po słowackiej stronie. W cenniku
mają tyle samo co po polskiej - 20zł. Dzień dopiero budzi się do życia.
Na parkingu kilka samochodów. Ostateczne dopięcie plecaka i idziemy
na szlak. Na zalążku trasa kieruje Doliną Białej Wody słow.
Bielovodská dolina. Jak się okazuje później jest to największa z Dolin
Tatrzańskich w paśmie Tatr Wysokich po stronie słowackiej. Do przebycia
mamy jeszcze około 10 km. Górną część doliny stanowią już skały.
Oznaczony, zielony szlak kieruje nas wzdłuż potoku, przez próg Doliny
Kaczej i Dolinę Litworową.
Mały Młynarz (1973 m)
Jest zimno. Myślę, że zaledwie kilka stopni na plusie. Jednakże
zapowiada się całkiem niezła pogoda i temperatura zacznie rosnąć.
Szybkim tempem podążamy wzdłuż potoku Białki. Szlak wiedzie lasem. Po
drugiej stronie potoku jesteśmy w stanie ujrzeć ludzi zasuwających w
kierunku Morskiego Oka. Po tej stronie spotkaliśmy tylko parę
wędrowców. Do Białki najpierw napływa potok Roztoka, a później Rybi
Potok - troszkę wyżej (z punktu widzenia przebywania szlaku).
Widoki od początku warte podkreślenia. Na początku ujawnia nam się
szczyt Młynarza, który zdaje się być najpotężniejszym. Dopiero za nim
możemy podziwiać Gerlach, Wysoką i choćby najwyżej położony punkt w
Polsce - Rysy. To na prawdę piękny powrót w Tatry Wysokie. Świeże
spojrzenie na góry, które znam z innej odsłony. Pozostałe obserwuję
pierwszy raz w moim życiu. Ciekawość co będzie dalej pociąga niczym
najlepsza książka. A fabuła wzrasta stopniowo, tak jak strefy
roślinności. Pozostawiamy polanę za sobą. Czeka nas bardziej monotonny
odcinek prowadzący przez las. W drodze powrotnej jego monotonność
wzrośnie diametralnie... Wlecze się niemiłosiernie. Jesteśmy coraz
bliżej Małego Młynarza (1973 m).
Mały Młynarz znajduje się on po naszej prawej stronie. Ogromny,
dwuwierzchołkowy szczyt panuje nad doliną. Jednak jeszcze bardziej
potężny jest sam Młynarz - 2170 m. Ku naszemu zdziwieniu, w dolinie, pod
wierzchołkiem Młynarza rozbite są namioty. O co biega? Przecież nie
można obozować na terenie TANAPu i TPNu. Układanka rozwiązała się sama
po głębszej analizie mapy. Pod Młynarzem znajduje się obozowisko
taternickie.
Nad Litworowym Stawem, na tle Ganka
Przez cały czas maszerujemy lasem, widok pomiędzy drzewami
przypominają od czasu do czasu, że znajdujemy się w Tatrach Wysokich.
Nie możemy się już doczekać otwartych przestrzeni. Wolności ,
szorstkości skał i zadręczającego zapachu kosodrzewiny. Gdy opuścimy
las znajdziemy się w innym wymiarze. Wymiarze, nieporównywalnego
majestatu ponad 2 tysięcznych grzbietów i wierzchołków.
I tak też się dzieje. Mozolne podejście wyzwala nas z pod władania
pasma lasu. Coraz więcej pojawia się kosodrzewin. Rzadkie drzew nie
zasłaniają ostrych i pociętych grzbietów. Urozmaicają postrzeganie tego
co piękne i niepowtarzalne. Litworowy Potok towarzyszy nam przy
podejściu. Na całkiem obszernym kamieniu postanawiamy zrobić pierwszą
przerwę. Mały głód dał o sobie znać. Nie wiem jak długo już idziemy.
Jednak rozważam, że 3 godziny drogi, w całkiem szybkim tempie,
posiadamy już za sobą. Sam nie wiem czy to odmiana rywalizacji, jednak
rwie mnie do góry. Mam dzisiaj moc, jutro pewnie będzie mi brakować
sił. Litworowy Potok doprowadza nas do Litworowego Stawu. Kompozycja
niepospolitej urody. Niewielki staw na tle Ganka..... Niby wszystko się
wydarzyło, a tak na prawdę nic się nie wydarzyło....
Coraz lepiej widać zamiar naszej wyprawy - Polski Grzebień i Mała Wysoką. Jesteśmy coraz bliżej jednakże nadal daleko.
Szlakowskazy pod Polskim Grzebieniem
Boga można spotkać w miejscach stworzonych przez niego samego.
Pytanie co do Nas mocniej przemawia? Drobna roślinka , robaczek,
urwista przełęcz czy bogactwo i przepych? Ja wiele lepiej czuję się w
górach. To jest dla mnie dogłębne bogactwo. Nie jest istotne jak
wyglądam, w jakich butach tutaj przybyłem, czy moja koszula jest czysta
czy brudna.... Ja tu jestem! Może pomoże mi to w byciu lepszym
człowiekiem. Może nie.
Szlak z Wielickiej Doliny na Polski Grzebień
Bez trudu dochodzimy pod Polski Grzebień. Póki co jest przyjemnie. Nie
myślimy nawet o pojawiającym się zmęczeniu. Podążamy w nieznane i to
dodaje sił. Pojawiają się szlakowskazy przymocowane do skał. Trochę
niecodzienny dla mnie widok.
Pojawia się nawet drabinka, choć z chodzeniem po drabinie nie ma ona
nic wspólnego. Są to raczej zabezpieczone drzewem "schody".
Dochodzimy na Polski Grzebień...
Polski Grzebień, po słowacku Poľský hrebeň jest okazałą przełęczą na
kluczowej grani Tatr Wysokich. Unosi się na wysokość 2200 m n.p.m.
Mieści się pomiędzy doliną Białej Wody (dokładniej dolina Świstowa) i
doliną Wielicką. Dawniej nazwa ta odnosiła się do większej części
poszarpanej grani, za która znajdowała się Polska.
Chwila odpoczynku, podziwiamy najmocniej tytułowanego Gerlacha.
Nigdy nie zobaczyłem go z tak niewielkiej odległości. Nawet nie zdaje
się tak potężny. Troszkę nawet jestem tym faktem rozczarowany. No,
jednakże tak jest to najmiłościwszy Gerlach i czapki z głów... Wyżej w
Tatrach się nie da...
Mała Wysoka
Od Polskiego Grzebienia sytuacja zmienia się diametralnie. Na szlaku
jest wyraźnie więcej piechurów. Powodem jest dużo popularniejsza i
dużo krótsza trasa z Wielickiej Doliny. Nie umię powiedzieć dlaczego
same podejście na szczyt przypomina mi trochę podejście na Banikova.
Kolejna droga w nieznane i następne nowe widoki pojawiają się w miarę
upływania czasu. Jest co chłonąć. Pojawia się Sławkowski, którego nigdy z
takiej odległości nie widziałem. Do szczytu dochodzimy całkiem szybko.
Dziś mamy chyba taki dzień zapierdalacza. Z samego szczytu widoki
zabijają... Na pewno wytwarzają one przyszłościowe plany.
Mała Wysoka (słow. Východná Vysoká, niegdyś Malá Vysoká) unosi się na
wysokość 2429 m n.p.m. Mieści się pomiędzy Polskim Grzebieniem a
Rohatką. Jest to szczyt zwornikowy o kształcie przypominającym piramidę.
Poprzeczna grań kieruje w kierunku Staroleśnego Szczytu. Na Małą
Wysoką poprowadzony jest żółty szlak z Polskiego Grzebienia (około 1h
podejścia, droga powrotna 35 minut). Sama nazwa połączona jest z
pobliskim szczytem - Staroleśny Szczyt, który niegdyś nosił nazwę
Wysoka. Z tej przyczyny przylegający z nim szczyt określono Małą
Wysoką. Na zaczątku XX wieku słowacką nazwę Malá Vysoká zmieniono na
Východná Vysoká ("Wschodnia Wysoka").
Lodowy Szczyt , Durny Szczyt w chmurach, Pośrednia Grań - Łomnica nie widoczna...
Na wierzchołku odpoczywamy i podziwiamy to co nas otacza. Zwyczajna
kanapka smakuje w takim miejscu jak wykwintny i najlepiej podany obiad w
drogiej restauracji... Najtrudniej jest jednakże podjęć decyzję aby
wracać. Czas jednakże nagli, a droga powrotna daleka... Zmęczenie daje
się we znaki i zaczynamy włóczyć nogami...