poniedziałek, 31 października 2011

Banikov - zima w Tatrach Zachodnich

Budzimy się o 6 rano, przecieramy kilka razy oczy ze zdumienia. Za oknami miła rewolucja. Niczym machnięcie magiczną różdżką, niczym piękny sen... Znowu gdzieś na wschodzie wstało słońce... Robimy śniadanie, gorącą herbatę, pakujemy plecaki i porzucamy naszą przytulna chatkę. Na zewnątrz jest 7 stopniowy mróz...



Niemożliwy błękit nas otula. Wierzchołki, które wczoraj chowały się za zbitą otuliną chmur, dostojnie spoglądają na nas z wyższego poziomu. Przestrzegając, że nie będą dla nas łaskawe. Będą nas cały czas śledzić, obnażając przed nami coraz piękniejsze widoki. Będą mieć na nas oko i w zależności od nas samych, zezwolą nam albo nie, powrócić do przytulnej chaty.

Przybywamy do Adamculi, takiego niewielkiego rozwidlenia. Nasz ślad odbija w tym rejonie w prawo. Jeszcze trochę asfaltu i wkroczymy w leśny klimat. Czy wy również macie odczucie, że w Słowackich Tatrach drzewa są wysokie i proste, zbliżone do ideału? Czy to moje urojenia? Szlak nader ostro i monotonnie wiedzie nas ku pięknym przestrzenią. Tam gdzie leśny klimat oddaje miejsca kamieniom, a wiatr swobodnie wiedzie ku górze! Za nami Osobita odkrywa swoje skalne oblicze, a Zabraty łagodnie opadają ku dolinie. Przed nami odsłania się zaskakująco wyglądający z tej strony Wołowiec. Dalej Rohacze , Trzy Kopy i Hruba Kopa oraz cel naszej wyprawy Banikov (2178m). Dotarliśmy do Spalenej Doliny! Dolina Spalena to jedno z najładniejszych miejsc słowackich Tatr Zachodnich, której nazewnictwo pochodzi od wznoszącej się nad doliną góry o nazwie Spalona Kopa (2083m n.p.m.).

Wędrujemy w kierunku przełęczy. Warunki świetne. Szlak przetarty. Śnieg dość zwarty i solidny. Dochodzimy do granicy słońca. W końcu jesteśmy w stanie się rozgrzać. Mi od razu rodzą się skojarzenia z ekstremalnymi wyprawami, w których himalaiści usiłują ogrzać odmrożone kończyny w promieniach słonecznych. Różne realia, jednak proces ten sam... Słońce to życie... Bez niego wszystko blednie. Idziemy w jego kierunku! A Banikov coraz bliżej! Jeszcze delikatny trawers wierzchołka Pacholi i znajdujemy się na przełęczy! Po przeciwległej stronie mocy!

O Banikovie (Banówka) napomknę tyle i ile napisać się powinno. Znajduje się na wysokość 2178 m n.p.m. Znajduje się na kluczowej grani Tatr Zachodnich pomiędzy Pacholą a Hrubą Kopą. Jego północne stoki bardzo stromo opadają do Spalonej Doliny. Na wschodnich zboczach znajduje się reprezentatywna skalna czuba i Banikowska Igła. Banikov zbudowany jest z krystalicznych skał (granodioryty rohackie*) i swoim wyglądem przypomina Tatry Wysokie. A sam szlak w niektórych miejscach jest dosyć mocno eksponowany. W przypadku śniegu i deszczu trzeba być bardzo czujnym.

Powracamy na zacienioną stronę Spalenej Doliny. Ja z Mirkiem nieco wcześniej. Agnieszka z Jurkiem nie mogą się oderwać od tatrzańskich widoków z Banikova. Pomysł jest prosty - ponownie odwiedzamy Rohackie Plesa. Dziś mamy zagwarantowany nierealny błękit. Trzeba to wykorzystać!

Pełna galeria zdjęć: Banikov Tatry Zachodnie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz